Sekcja strzelecka

Sekcja strzelecka
Sekcja strzelców 1st CPB

środa, 18 czerwca 2014

Niepolityczność

Rekonstruktorzy wywodzą się ze wszystkich środowisk. Są wśród nas adwokaci i rozwodnicy, studenci i zwolennicy teorii spiskowych, trafiają się poważni dyrektorzy i zupełnie niepoważni maklerzy, ojcowie rodzinom i szczeniaki, które mogłyby być ich dziećmi (czasami nawet są). Jednym słowem – wszyscy.

Wracając uparcie do mojej teorii, że rekonstrukcja historyczna jest takim samym hobby jak każde inne, wszystkich nas łączy wspólna pasja. I to ona nas zajmuje. Na spotkaniach, od niedużych, gdy spotykamy się w gronie swojego stowarzyszenia, czy grupy, do wielkich zlotów i imprez plenerowych rozmawiamy o jednym. O historii, jej rekonstruowaniu i odtwarzaniu.

Oczywiście, ponieważ stanowimy w większości męskie grono, w pewnym momencie i po spożyciu wieczorami odpowiednich dawek herbaty i oranżady zbaczamy na inne tematy, ale rzadko i sporadycznie, bo nie ma to jak z kumplami porozważać jaki powinien być odcień danej plamy na danej kurtce w danym kamuflażu i czy aby napy w niej nie są zbyt mało koszerne!

Albo pokłócić się do białego rana o możliwe alternatywy danej bitwy czy kampanii. O ocenę postępowania i decyzji dowódców... Ponieważ dysponujemy również techniką w ruch idą telefony, tablety, książki elektroniczne (ale także te... konwencjonalne), bo przecież „mam zdjęcia, zobaczcie sami”, „ten cytat brzmiał inaczej”, „w tej publikacji przedstawiono to w TEN sposób”... Sporom nie ma końca, często są one przenoszone na fora i z stron internetowych.

Jedno łączy nasze dyskusje. Choć zdarza nam się rozmawiać i o sporcie (rzadko) i o kobietach (częściej, ale nie tak często jak można sobie wyobrażać po męskim gronie) i nawet o samochodach (jeśli w grę nie wchodzą samochody historyczne i ich repliki – to bardzo rzadko), to skrzętnie unikamy rozmów o polityce.

To co znamy choćby ze spotkań rodzinnych, czy innych długich Polaków rozmów u nas po prostu nie występuje. I to nie dlatego, że ktoś moderuje te rozmowy i przerywa je w niebezpiecznym momencie... Jakby instynktownie unikamy tego tematu.

Może właśnie dlatego, że jesteśmy tak różni i z różnych środowisk społecznych, finansowych, kulturowych...  

Nie rozmawiamy o polityce.

Ostatnio na którymś z forów internetowych przeczytałem opinię, że odtwarzając historię nie można uciec od polityki. Przecież czasy, które przybliżamy i rekonstruujemy były ową polityka przesycone. Przecież Polska i Polacy w czasach drugiej wojny światowej byli podzieleni nie tylko według osi Wschód-Zachód, ale także wielokrotnie jeszcze inaczej, według poglądów politycznych, opinii na przeszłość i przyszłość, stosunku do innych narodowości itp.

Duża część tych poglądów i podziałów sprzed 70 i więcej lat teraz odżywa we współczesnej nam polityce. Wydaje mi się, że wg autora owej opinii nie możemy nie utożsamiać się i nie popierać poglądów żołnierzy, których odtwarzamy.

Nic bardziej mylnego.
Rekonstrukcja historyczna powinna być tak bardzo apolityczna jak tylko jest to możliwe bez szkody dla odtwarzanych postaci. A jeżeli ktoś zaczyna czuć więź z odtwarzaną rzeczywistością polityczną to może powinien zastanowić się nad zmianą hobby, albo chociaż żołnierzy, których odtwarza. A już z całą pewnością nie wolno mu mieszać świata rekonstrukcyjnego z rzeczywistością polityczną.

Bowiem, żeby odtwarzać historię trzeba podchodzić do niej jak najbardziej obiektywnie i starać się o neutralną ocenę, nie sprzyja temu polityka a już szczególnie współczesna.

Przykład na przykładach.

Przykład pierwszy

Gdyby dozwolona była pełna ideologiczna i polityczna identyfikacja z rekonstruowanymi postaciami, to niemal natychmiast powinno się zakazać rekonstrukcji jednostek niemieckich państwa nazistowskiego! Ze szczególnym uwzględnieniem tych szczególnie zideologizowanych! Przecież nazistowscy żołnierze byli... nazistowscy. To samo powinno dotyczyć żołnierzy Armii Czerwonej różnych epok.

Całe szczęście, oprócz naprawdę nielicznych środowisk, których działania rodzą podejrzenia, grupy „niemieckie” i „radzieckie” mają do ideologii swoich postaci stosunek raczej... chłodny i daleki

Przykład drugi

Żołnierze wyklęci. Kontrowersyjni i różnie oceniani przez historyków. Już to ostatnie zdanie w części czytających budzi sprzeciw - „Przecież to bohaterowie, którzy walczyli z komunizmem!”

W ostatnich czasach powstało wiele nowych grup rekonstruujących Żołnierzy wyklętych. Nie są oni zbyt lubiani przez środowisko rekonstrukcji drugowojennej. Oczywistym powodem jest „grzech młodości” - niekoszerność , brak dbałości o szczegóły. Ale są to przede wszystkim powody do obśmiania i zwrócenia uwagi.

Myślę, że głównym powodem zastrzeżeń wobec tych grup jest ich wmieszanie się w bieżącą politykę. Z pewnych powodów Żołnierze wyklęci zostali ulubionymi bohaterami środowisk, które przywłaszczyły sobie przymiotnik „narodowe” (oczywiście pisany wielką literą). GRH Żołnierzy wyklętych nie potrafią, a często nie chcą znaleźć dystansu wobec tych środowisk. Ich przedstawiciele często przenikają się, uczestniczą we wspólnych imprezach. Owe GRH uczestniczą w imprezach i marszach, których intencja polityczna jest aż zbyt oczywista.

To właśnie nie sprzyja rekonstrukcji historycznej i przez to staje się ona mniej wiarygodna. A to grzech, który pasjonatom historii trudno wybaczyć.

Dlatego właśnie, mimo że w głębi swego maroonowoszarego serca, nie do końca rozumiem motywację rekonstruktorów jednostek niemieckich to wolę większość z nich od większości grup odtwarzających Żołnierzy wyklętych.

Bo rekonstrukcja powinna być apolityczna.

Zubek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz