Kolejnym, po inscenizacjach historycznych, elementem wierzchołka góry lodowej rekonstrukcji, czyli tego co ludzkość widzi z całego rekonstrukcyjnego świata, są nasze dioramy, czy w uboższej wersji wystawki sprzętu, uzbrojenia, wyposażenia i umundurowania.
Dioramy z prawdziwego zdarzenia, te które wymagają mnóstwa pracy, modelarskich uzdolnień, sił i środków, zdarzają się rzadko i na specjalne okazje. Częściej przygotowujemy takie „dioramy” prowizoryczne, a raczej wystawiamy siebie i sprzęt na widok publiczny starając się o zachowanie maksimum realizmu.
Wszystko to jest zazwyczaj uzupełnieniem inscenizacji historycznej. Przecież, mimo że sama inscenizacja jest ciekawa, dynamiczna i opowiada pewną wojenną historię z mnóstwem wybuchów („piro”) i wystrzałów („amo”), to jednak występujących tam żołnierzy można obejrzeć z daleka, zza ogrodzenia, czy zza taśmy. Dystans konieczny dla zachowania czystości sceny historycznej oraz ze względu na bezpieczeństwo („piro i amo”!).
Jednak wiemy jak bardzo dla ludzkiej pamięci ważny jest dotyk i inne bodźce bliskiego obcowania z historią i dlatego każdej dobrej inscenizacji towarzyszą „wystawki” grup rekonstrukcyjnych po lub przed spektaklem. Wtedy można do nas podejść, „podotykać”, przymierzyć i przymierzyć się… Poobcować na żywo z czymś, co inaczej można by obejrzeć tylko w muzeach, za szybami gablot lub za sznurem i napisem „nie dotykać”. U nas prawie zawsze można dotknąć („prawie” to zastrzeżenie dotyczące eksponatów szczególnie cennych, których ew. uszkodzenie naraziłoby na straty właściciela, ale także zubożyłyby pamięć historyczną dla następnych pokoleń).
Co ważne, nasze hobby to nie tylko zbieranie i wystawianie. Jako absolutni pasjonaci jesteśmy świetnymi źródłami informacji o przedstawianej wojennej historii, wyposażeniu, umundurowaniu, uzbrojeniu. Niemal każdy z nas ma za sobą dziesiątki i setki taki przygodnych dyskusji. Czasami są one tylko dzieleniem się naszą wiedzą, ale zdarzają się także rozmówcy, od których się uczymy, którzy potrafią podrzucić ciekawy i nieznany fakt, nikogo nie można lekceważyć.
Są jednak takie chwile, gdy cierpnie skóra. To moment, w którym podchodzi do nas tata z synem, synami. Jakoś siódmym, rekonstrukcyjnym zmysłem można wyczuć, że to nie jest zwykły tata, ale właśnie TEN – Ojciec, który wie wszystko.
Podchodzi i traktując rekonstruktora jak żywy manekin, zaczyna sam tłumaczyć synowi wszystkie tajemnice historyczne, opisuje szczegóły uzbrojenia itd. itp. Niestety, plecie kompletne bzdury, myląc daty, wydarzenia, szczegóły, a jego wiedza zdradza pomieszanie tego, co zapomniał ze szkoły z tym, co zapomniał po obejrzeniu kilku telewizyjnych seriali i filmów wcale nie dokumentalnych.
Cóż ma zrobić wtedy biedny rekonstruktor?
Pytanie nie jest wcale takie dziwne i głupie jak się wydaje na pierwszy rzut oka.
W duszy rekonstruktora i historyka amatora grzmią baterie haubic, haubicoarmat a może nawet dział okrętowych, a cała ta ciężka artyleria grzmi: bzdury! Bzdury! Trzeba prostować te bzdury! Młody człowiek wysłucha swojego taty i do końca życia (szansa, że szkoła coś wyprostuje nie jest specjalnie wielka) będzie musiał żyć ze spaczoną historią. Jakby narodowych mitów nie wystarczało!
Ale jednak mamy przed sobą Tatę z synem. Z naprawienia błędów tego pierwszego może w najlepszym razie wyjść podważenie ojcowskiego autorytetu, w najgorszym pyskówka, gdy szanowny tatuś owego autorytetu będzie bronił. A wszystko to dla złudnej nadziei, że młody człowiek zrozumie i zapamięta coś więcej niż „piro i amo” z inscenizacji. Dylemat jest wobec tego niemały: z jednej strony prawda historyczna, z drugiej autorytet ojca.
Ja osobiście wolę zamilknąć, licząc na selektywną pamięć młodego pokolenia. Czasem tylko, gdy widzę choć iskrę zainteresowania i próbę potwierdzenia swojej wiedzy absolutnej, pozwalam sobie na próbę nawiązania rozmowy z gorliwym tatą.
Czasem się udaje.
Zubek
Felieton ukazał się na www.blogpublika.com, 2. lutego 2014 r.
Na zdjęciu diorama FJ R1 przygotowana m.in. przez członków Stowarzyszenia Zachód 1944 (wyróżnienie Gostyń - Strefa Militarna 2012)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz