Sekcja strzelecka

Sekcja strzelecka
Sekcja strzelców 1st CPB

środa, 21 maja 2014

Apolityczny patriotyzm

Mija właśnie gorący okres patriotycznego uniesienia. Każdy mógł zamanifestować swoje przywiązanie do Polski i jej historii. Czyniły to także grupy rekonstrukcyjne uczestnicząc w różnych formach uczczenia tego szczególnego dnia.

Mimo zdecydowanie świątecznego charakteru dla rekonstruktorów część takich wydarzeń to spore wyzwanie. Przede wszystkim dlatego, że wg mojej skromnej oceny, manifestacja patriotyzmu we współczesnych nam czasach wiąże się często z deklaracją polityczną. Jak niemal wszystko co robimy, bo przecież nawet to, gdzie robimy zakupy, jest „polityczne”.

To, w jakiej pójdziemy manifestacji i gdzie zamanifestujemy nasz patriotyzm, sytuuje nas po lewej lub prawej stronie sceny politycznej, rzadziej pośrodku, choć środek dla obu skrajności też jest zły. Skąd to się bierze zapewne lepiej wytłumaczą bardziej biegli od mnie komentarzy rzeczywistości. Ważne jest jednak jak to przekłada się na rzeczywistość grup rekonstrukcyjnych.

Historia powinna być apolityczna. Rzadko jest, bo przecież piszący ją historycy sami są ludźmi i opierają się o relacje i dokumenty tworzone przez ludzi, o ich osobiste wspomnienia. A im bliższy nam okres historyczny, tym łatwiej wmieszać w nie emocje i animozje. Tak więc opis historii rzadko bywa apolityczny. Wiadomo, że jeśli chcesz poznać np. konkretną wojenną historię musisz przeczytać nie jedną, a kilka książek na jej temat. I najlepiej, gdyby ich autorzy pochodzili z różnych krajów i mieli o niej inną opinię. Tylko to pozwoli wyrobić sobie własne zdanie, które też będzie… subiektywne… Historia bowiem powinna być apolityczna, ale taka być nie może.

Podobnie jest z patriotyzmem, który czasem zmusza nas do widzenia świata z naszej subiektywnej perspektywy i uniesień, które ową historię naginają do naszego widzenia świata. Przykład – jako wierny i fanatyczny użytkownik facebooka jestem subskrybentem profilu pokazującego współczesne zdjęcia odrestaurowanych myśliwców Spitfire. W tym czasie niepodległego uniesienia, który jest również anglosaskim Dniem Pamięci, Angole wrzucili tam zdjęcie samolotu na tle maków i duszoszczypatielnego cytatu. Beautiful – napisał ktoś, Beautiful? – napisał nasz rodak – napiszcie lepiej skurwysyny co zrobiliście naszym pilotom, którzy bronili waszej wyspy! Ot, patriota, ale niedowiedzący (czytać analogicznie do „niedowidzący”) i ewidentnie mało znający sam profil, który niejednokrotnie umieszczał zdjęcia samolotów z szachownicami na silniku i historie polskich pilotów. Ale tłumaczy go właśnie subiektywne, patriotyczne postrzeganie historii.

Jak już wielokrotnie pisałem, rekonstruktorzy to pasjonaci historii, ale jako tacy dużo czytają i rozmawiają. Szukają historii i jej świadków, ich relacji, a ich rozmowy często sprowadzają się tylko do tego (zamiast jak wszyscy normalni faceci gadać o „dupach”, polityce i piłce nożnej). Widzą tą historię lepiej i wyraźniej od przeciętnego człowieka. I wiedzą, że na wojnie, w okopach i na froncie rzadko był podział na czarne i białe, i bez względu na nasze postrzeganie świata to nie polscy piloci obronili Anglię latem 1940 roku (choć ich udział był widoczny), i nie sami Polacy zdobyli Monte Cassino, do jeńców strzelali nie tylko Niemcy i nie tylko żołnierze radzieccy kradli na potęgę. Bo historia obiektywna powinna być mimo wszystko, a my wiemy to lepiej niż inni.

Także dzięki grupom rekonstrukcyjnym odtwarzającym np. jednostki niemieckie okresu 2 wojny światowej. Oni w swoim rzemiośle starają się zrozumieć co kierowało zwykłymi niemieckimi żołnierzami i jakie były ich wojenne historie. Dzięki nim łatwiej nam zrozumieć, że po drugiej stronie też byli ludzie, a nie bezimienny i bezduszny nazistowski mechanizm. Im także jest trudniej.

Wracając do Dnia Niepodległości, rekonstruktorzy niemieccy to też polscy patrioci, ale właśnie trudno im znaleźć grupowy sposób na tego okazanie. Część z nich dodatkowo, także na takie okazje, przygotowuje postacie polskich żołnierzy, inni pomagają w lekcjach żywej historii takim grupom jak moja, gdy potrzebujemy pokazać „Niemca”. Muszą też uważać, by w żaden sposób nie połączono ich z jakąkolwiek ideologią skrajną.

Przykład – w zaprzyjaźnionej grupie dwóch młodych ludzi wzięło udział w manifestacji w składzie ekipy ONR (czy NOP), na swoje profile wrzucili zdjęcia z flagą na tle płonącego samochodu. Bez względu jaka jest prawda, powszechne postrzeganie owych organizacji jest takie, że ich jakiekolwiek utożsamienie z grupą rekonstrukcyjną jest dla niej groźne, szczególnie gdy jest to grupa „niemiecka”. Obaj zostali ukarani, a w konsekwencji późniejszych zachowań, usunięci z grupy.

I ja to rozumiem, także jako uczestnik grupy odtwarzającej aliantów. Grupy rekonstrukcyjne, jeśli chcą być wiarygodne w tym co robią, muszą pilnować swojego wizerunku i apolitycznego widzenia historii. A nie służy temu udział w marszach, gdzie mogą, chcesz, czy nie chcesz, strzelić ci fotkę na tle celtyckiego krzyża (który nie znajduje się tam z powodów religijnych) czy rózg liktorskich (których skojarzenie z czasami Cesarstwa Rzymskiego jest oczywiste, ale w tym wypadku wydaje się błędne, bliższe jest skojarzenie z inną nazwą – faszyna).

To pewnie dlatego grupy rekonstrukcyjne mogliście zobaczyć tylko w marszach i manifestacjach, których organizatorzy zakładali apolityczność i brak haseł i okrzyków, które zmuszałyby do opowiedzenia się po jakiejkolwiek ze stron.

Dobrzy rekonstruktorzy są bowiem po stronie historii.

Zubek

Felieton opublikowany na www.blogpublika.com, 18. listopada 2013 r.
Zdjęcie z inscenizacji "Odwet Wyklętych" w Szczecinie w marcu 2013 organizowanej przez GRH Borujsko (http://www.grhborujsko.vot.pl/)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz