Sekcja strzelecka

Sekcja strzelecka
Sekcja strzelców 1st CPB

piątek, 16 maja 2014

O niebezpieczeństwie identyfikacji totalnej

Rekonstrukcja historyczna wciąga i to wciąga absolutnie. Jest to ten rodzaj hobby, który powoduje, że zaczynasz układać swoje życie wg kalendarza imprez i kalendarium dawno odbytych bitew, a budżet domowy zaczyna cierpieć na nagłe odpływy gotówki zależne od tego co znalazłeś na allegro, e-bay, czy innej giełdzie. Bowiem zaczynasz zbierać namiętnie oryginalne części umundurowania i wyposażenia oraz ich jak najwierniejsze kopie i repliki a to kosztuje.
Kluczowym twoim słowem zaczyna być „koszerność” rozumiana jako zgodność z realiami epoki i ludzi, których odtwarzasz.

Jednak najważniejsze jest to, że rekonstrukcja to pasja dla miłośników historii. Nie wystarczy chęć do biegania po polu i lesie w mundurze i z imitacją karabinu – dla takich stworzono kluby i stowarzyszenia ASG (Air Soft Gun – miłośnicy strzelania do siebie z małych plastikowych kulek). Rekonstruktor zna historię i chce ją znać jeszcze lepiej. To właśnie rekonstruktorzy mają biblioteczki pełne książek o „swojej” wojnie i „swojej” jednostce, komputery pełne zdjęć archiwalnych ściąganych całymi gigabajtami by przeglądać, porównywać i kopiować wyposażenie, umundurowanie i uzbrojenie od swoich idoli.

I w słowach „swoich idoli” kryje się największe wg mnie ryzyko rekonstrukcji.

Ja sam zajmuję się rekonstrukcją drugowojenną i wg mnie tutaj najlepiej widać zagrożenie płynące ze zbyt silnej identyfikacji z odtwarzanym oddziałem i żołnierzami.

Obrazek

Młoda pani socjolog zbierająca dane do pracy na temat rekonstrukcji historycznej pyta młodego człowieka ubranego w mundur dywizji SS „Totenkopf” dlaczego odtwarza tę właśnie jednostkę. Ów młodzieniec odpowiada bez żadnego zażenowania – „Bo ją lubię!”. Dla wyjaśnienia dywizja SS „Totenkopf” składała się w dużej części z ss-manów pełniących wcześniej służbę w obozach koncentracyjnych.

Jest oczywiste, że odtwarzając pewien okres historyczny (w tym wypadku 2 wojnę światową) i pewien mały jego wycinek – konkretną jednostkę wojskową, zaczynasz się utożsamiać z jej żołnierzami i ich życiem. Coraz lepiej poznajesz ich historie, aż do historii życia poszczególnych żołnierzy, wiesz co jedli, pili, kiedy było im za gorąco a kiedy marzli do kości. Jak wyglądało ich braterstwo w życiu i śmierci.

Naturalne jest, że zaczynasz się z nimi utożsamiać (nawet gdy jesteś czterdziestoletnim grubasem odtwarzającym dwudziestoletniego spadochroniarza). I wszystko jest w porządku gdy odtwarzasz wrześniowych ułanów, spadochroniarzy gen. Sosabowskiego, amerykańskich piechurów i tym podobnych przedstawicieli jasnej strony.

A co gdy odtwarzasz Niemców i np. żołnierzy Armii Czerwonej?

Są w Polsce grupy, które robią to doskonale skupiając się na odtworzeniu wysiłku żołnierskiego i bohaterstwie pojedynczego żołnierza, których liderzy tak potrafią pokierować swoimi ludźmi by trzymać ich jak najdalej od niebezpiecznych tematów ideologii nazistowskiej.

Ale są tez takie grupy i każdy znający rynek rekonstrukcji historycznej może zapewne wskazać którąś z nich gdzie idzie się o krok dalej. Znam grupę która organizuje parteintagi, a jej członkowie oddają sobie honory podnosząc prawą rękę. Rekonstruktorzy z tej grupy potrafili złożyć pod pomnikiem wieniec „Chwała bohaterom” podchodząc doń krokiem defiladowym w swoich ss-mańskich mundurach.

Nie wiem czy można ich nazwać neonazistami (dzisiaj zbyt wielu ludzi otrzymuje taką plakietkę) ale wydaje mi się, że w uwielbieniu dla swojej jednostki idą zbyt daleko. Przecież stąd już naprawdę niedaleko do wywieszenia flagi ze swastyką (oczywiście tylko „dla dodania realizmu”) i jedynie słusznych idei głoszonych przez członków jedynie słusznej rasy.

Paradoksem jest to, że często członkowie tych grup pochodzą z ziem pozyskanych przez Polskę po 1945 roku z „tej świętej ziemi o którą walczyli nasi bohaterowie” – cytat z jednego z członków takiej grupy. Jakby nie rozumieli, że gdyby ich „bohaterowie” wygrali wojnę to albo w ogóle by się nie urodzili albo byli sprowadzeni do roli robotników pracujących dla swych nadludzi.

Zubek

Wpis ukazał się na www.blogpublika.com, 21. września 2013 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz